"Narzeczona z powstania"

 

Lubiliście słuchać wspomnień swoich dziadków o minionych czasach?

Ja zawsze z ogromną przyjemnością wsłuchiwałam się w te opowieści, odkrywałam rodzinne pamiątki i godzinami przeglądałam albumy ze starymi zdjęciami.

*

Bardzo byłam ciekawa, czy choć trochę jestem do nich podobna…

*

Jak tylko dowiedziałam się, że Magda Knedler napisała swoją najnowszą powieść zainspirowana zdjęciami oraz opowieściami swojej babci od razu wiedziałam, że będę chciała ją przeczytać.

*

„Narzeczona z powstania” to opowieść, która kiełkowała w jej sercu przez długi, długi czas, żeby w końcu ujrzeć światło dzienne.

*

Jest dopracowana w każdym szczególe, przejmująca i wzruszająca. Opowiada o miłości w bardzo trudnych czasach…

Jednak wszystko zaczyna się 1938 roku.

*

„Na razie jednak nadal masz siedemnaście lat, białą bluzkę i krótkie, modne loki, a tramwaj mknie przed siebie.”

*

To młode pokolenie jeszcze nie wie, że ma przed sobą do zdania najtrudniejszy i najboleśniejszy egzamin z życia. Jeszcze nie przeczuwa, że nad ich szczęściem już zbierają się czarne chmury.

*

I nagle wybucha wojna, która weryfikuje wszystkie ich plany oraz marzenia.

*

Jednak wśród tych młodych osób nadal mnóstwo jest czułości, tkliwości i takiej idealistycznej wiary w to, że miłość potrafi pokonać każde zło tego świata.

*

Niestety zderzenie z brutalną rzeczywistością jest porażające. Życie bowiem pisze własne scenariusze nie zważając na nasze plany i marzenia.

*

Jeśli jesteście ciekawi jak potoczą się losy młodej Marii, zachęcam was do lektury. Może za jej sprawą przywołacie wspomnienia swojej rodziny?

*

„Narzeczona z powstania” to z jednej strony tak intymna i prywatna opowieść, a z drugiej niebywale uniwersalna.

*

Każdy z nas bowiem może w niej znaleźć cząstkę samego siebie. Odszukać w pamięci opowieść tyle razy słyszaną przy rodzinnym stole albo raz jeszcze zerknąć na zdjęcie uśmiechniętej młodej babci albo młodego dziadka.

*

Współpraca komercyjna @wydawnictwomando