* recepta na szczęście *

czerwca 06, 2020

* recepta na szczęście *

Miłość ma wiele smaków, ale jak znaleźć swoją receptę na szczęście?

Czy istnieje prawdziwa recepta na szczęście? Myślę, że dla każdego z nas to kwestia bardzo indywidualna. Dla głównej bohaterki najnowszej książki Agaty Przybyłek tą tytułową receptą na szczęście miała być kochająca się rodzina. Julia od zawsze marzyła o cudownym mężu i wymarzonym dziecku, które miało być owocem ich wielkiej miłości. Jednak los lubi płatać nam różne figle, dlatego główna bohaterka "Recepty na szczęście" właśnie dobiega do trzydziestki i nagle dowiaduje się od lekarza, że na posiadanie dziecka nie zostało jej już zbyt dużo czasu. Na domiar złego niestety na horyzoncie nie widać żadnego dobrego kandydata na męża i ojca. Do czasu oczywiście, bowiem w życiu Julii, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zresztą, pojawia się przystojny okulista. Czy to on ma być tym wymarzonym księciem z bajki? A może będzie im jednak młodszy brat jej przyjaciółki, który podkochuje się w Julii od lat, a teraz ma pomóc jej w nauce randkowania? Musicie już doczytać sami. Myślę, że naprawdę warto. Najnowsza książka Agaty Przybyłek to ciepła powieść obyczajowa, która kojarzy mi się z dobrą komedią romantyczną... Jednak nie wszystko będzie w niej takie idealne jak w kinie, ponieważ zakończenie tej powieści nie jest typowym happy endem. Chociaż oczywiście jego otwarta formuła może dawać nadzieję, że w następnej części doczekamy się tego upragnionego szczęśliwego zakończenia. Nie przeszkadza nam to jednak w potraktowaniu "Recepty na szczęście" jako książki, która ma być dla nas jak weekendowe spa dla duszy. Czyta się ją z ogromną przyjemnością, od razu wnikając w świat głównych bohaterów. Myślę, że to lektura idealna na długie letnie wieczory. Polecam!

Reasumując:

moje wrażenia: czysta przyjemność;

czytelnik: każda romantyczna dusza;

ozdoba biblioteczki: cudowna;

objętość: średnia.